wtorek, 3 marca 2015

Idy marcowe w tarnobrzeskim Sobowie

Spotkanie z synem
w Tarnobrzegu
Kolejny stracony weekend za mną i moim ukochanym bohaterem. Powoli przestaję liczyć dni, w których stanowcze i bezsensowne "NIET" pojawia się wśród rodziny sprawującej pieczę nad moim synkiem. Nawet już nie staram się rozumieć toku myślenia ludzi, którzy nie potrafią wznieść się ponad własne chore ambicje, doprowadzając tym samym do alienacji mojego dziecka od kochającego taty. Nie mam również zamiaru rozkładać na czynniki pierwsze marcowego wyjazdu do mojego kochanego synka, od którego dzieliło mnie raptem kilkadziesiąt metrów, a jednak nie miałem prawa spotkać się z dzieckiem, które na mnie czekało. Ten krótki wpis czynię tylko i wyłącznie z kronikarskiego punktu widzenia oraz obietnicy jaką złożyłem małemu bohaterowi.


Chciałbym podziękować za wsparcie duchowe sąsiadom, którzy zamieszkują okolice domu mojego synka. Naprawdę nie spodziewałem się tylu życzliwych gestów z Waszej strony. Tylu informacji nt. mojego synka ile się dowiedziałem, nie otrzymałem bezpośrednio u źródła przez ostatni rok czasu ;-) Serdeczne Bóg zapłać :-)

A Tobie syneczku pragnę po raz kolejny podkreślić, że przyjdzie czas, w którym zwyciężymy i będziesz dumny, że masz tak kochającego i walczącego o Twoje dobro tatę :-) I choć po raz kolejny nas rozłączono, i choć po raz kolejny przejechałem setki kilometrów aby odbić się od bramy i choć ta niepotrzebna walka, którą nam zgotowano jest chwilowo nierówna, to synku mój... jest już kwestią czasu, abyśmy w końcu byli ze sobą razem :-) Obiecuję! :-)))))

Ludzie są i nie będą nigdy lepsi, ludzie są... :-)