środa, 19 listopada 2014

"Państwo to ja", czyli "absolutyzm po tarnobrzesku"

Znowu mgła w drodze do Tbg
Poniedziałkowa wizyta w Tarnobrzegu w pewnej mierze uzupełniła cykl odwiedzin największego budynku w mieście ;-) Nie była to pierwsza ani zapewne ostatnia wizyta patrząc na irracjonalne działania ze strony niektórych "życzliwych" mi tarnobrzeskich mieszkańców ;-) Niestety po raz kolejny nie miałem okazji spotkania się z moim małym bohaterem, a już brak możliwości pozostawienia drobnych prezentów w żłobku małego szkraba wprawił mnie w istne osłupienie.


Jaśniejsza droga kolejnego etapu


Czasami czuję się jak kolarz biorący udział w Tour de Pologne, który notabene miał okazję zobaczyć mój mały bohater podczas jednego z etapów odbywającego się w Opolu w 2012 roku ;-) Pokonuję etap za etapem z różną skalą trudności, ale powoli czuję, że zaczynam dobijać do mety, która jest jeszcze daleko na horyzoncie, ale ja zaczynam widzieć ją coraz wyraźniej. Plecy "rywala" jakie są mi pokazywane od dłuższego czasu stają się coraz bardziej widoczne. Ta żółta koszulka lidera jakoś wyraźnie blaknie ;-) Mimo, że na trasie podkładane są non stop kije w moje szprychy a łańcuch smarowany jest piaskiem a nie smarem, to mam nieodparte przeczucie, że słuszność mojego startu w walce o zwycięstwo, które zadedykuję mojemu małemu szkrabowi zaczyna doskwierać "sportowcom", którzy zaczynają używać coraz większej liczby środków dopingujących.

Nie ma tutaj łatwych etapów...każdy jest trudny niczym jechałbym pod górkę w etapach górskich, które z perspektywy kolarza stanowią największe wyzwanie. Moja sumienność, szczerość oraz serce jakie wkładam w pokonanie Tour'u musi w końcu przynieść wymierne efekty. W końcu robię to nie dla siebie, ale dla mojego małego bohatera, co daje mi siłę do stałej walki o nasze wspólne lepsze jutro.

Głosy wsparcia jakie otrzymuję na trasie wyścigu, do którego zostałem zaproszony bez pytania, pomagają niesamowicie. Kilka dni temu spotkałem tuż przy urnie wyborczej pierwszą opiekunkę mojego synka z Opola, która miała okazję pełnić pieczę nad małym bohaterem przez niecały miesiąc w Opolu. Pani A. była i jest niezwykle ciepłą i sympatyczną osobą, którą uwielbiał mój mały bohater. Gdy porozmawialiśmy chwilkę wspominając ten krótki czas - podczas którego Pani A. stała się także częścią naszego życia - w wielkim skrócie opowiedziałem jakie "niespodzianki" spotkały mnie oraz byłego podopiecznego Pani A., zauważyłem współczucie w oczach tej wspaniałej kobiety. Mnie zresztą samemu stanęły w oczach tzw. szklanki, gdy o tym mówiłem, bo trudno zrozumieć cokolwiek z postępowania "życzliwej" mi osoby. Nie mogła uwierzyć, że w ten sposób ktoś może traktować kochającego i dbającego o małego bohatera ojca...Obejrzeliśmy wspólnie kilka zdjęć małego księcia, jakie noszę zawsze ze sobą w portfelu, w którym jest zawsze więcej fotografii niż pieniążków ;-) Obiecałem, że jak tylko w końcu mały bohater przyjedzie do taty, to koniecznie odwiedzimy Panią A. :-) Pewnie mały szkrab nie pozna swojej pierwszej opiekunki...choć kto wie ;-)

Z tego rodzaju reakcjami spotykam się niemal na każdym kroku, co niezwykle buduje, choć oczywiście niewiele zmienia w tym całym ambarasie, który zaszedł zbyt daleko.

"Państwo to ja" czyli "absolutyzm po tarnobrzesku"


Pewnie słyszeliście o niejakim Ludwiku XIV, który zasłynął głównie z powiedzenia "Państwo to ja", które znamionowało wprowadzenie pełni władzy absolutnej w królestwie francuskim. Określany jako tzw. "Król Słońca" miał troszkę wspólnego z niektórymi "życzliwymi" mi osobami. Kto wie może jakaś królewsko-szlachecka krew płynie w żyłach "życzliwych: mieszkańców Tarnobrzega? ;-)

Porównanie jest idealne do sytuacji jaka spotkała mnie podczas wspomnianego przyjazdu 17 listopada do Tarnobrzega. Wiedząc, że szanse na zobaczenia małego bohatera są równe zeru, postanowiłem przygotować drobne upominki dla mojego synka, które pozostałyby w żłobku do którego uczęszcza. Byłem nawet umówiony na spotkanie z niezwykle sympatyczną i życzliwą mojej osobie kadrą pedagogiczną ok. godz. 16. Przywiozłem do Tbg dwie wyjątkowe książeczki w tym edukacyjną książeczkę w skład, której weszły kolorowanki, naklejki oraz kredki woskowe oraz dużą paczkę ciasteczek, którą mały bohater mógłby podzielić się z przyjaciółmi w żłobku. Może jeszcze dodam, że miałem dla małego bohatera przygotowaną również specjalną kartkę pocztową z naszym wspólnym zdjęciem...yhm...

Prezenty dla małego bohatera, które wróciły do Opola

Jakie było moje zdziwienie, gdy usłyszałem, że nie mam prawa pozostawiania jakichkolwiek rzeczy w żłobku dla własnego synka! Nie mogłem uwierzyć własnym uszom, ale z drugiej strony też cała sytuacja mnie jakoś specjalnie nie zdziwiła, bo tego również można było się spodziewać. Skoro nie mogę zobaczyć synka na 2 minuty, aby się tylko przywitać po przejechaniu niemal 700 km, to dlaczego mógłbym pozostawić rzeczy, z których mały bohater z pewnością ucieszyłby się? ;-) Odpowiedź nasuwa się dość oczywista ;-)

W tym miejscu chciałbym serdecznie podziękować kadrze pedagogicznej żłobka, że mimo wszystko starała się uczynić wszystko, aby jednak stało się inaczej, choć wiem, że nie miała ona na ostateczną decyzję wpływu... Cóż...czasami należy przyjąć bzdurne decyzje z politowaniem i współczuciem. Tego rodzaju pomysły ukazują coraz większą bezsilność oraz jeszcze większą nienawiść do mojej osoby, której żadna mediacja ani wyciąganie ręki z mojej strony nie zmienią.

Prezenty pozostaną zatem do kolejnego mojego przyjazdu, podczas którego synek sam osobiście odbierze od tatusia liczne niespodzianki jakie na niego czekają :-) Szykuje się zatem już niebawem weekend pełen wspaniałych emocji, podczas których nie zabraknie radości i miłości jaką mam w sobie dla małego bohatera każdego dnia :-) Nikt nam tego nie zabierze, nikt nam nie przeszkodzi, bo meta już jest coraz bliżej aniżelu wielu się zdaje! :-) ...a dinozaury w Krasiejowie czekają :-))))))))))


PS. Tak gwoli ścisłości historycznej, moje porównanie pasuje idealnie jedynie do ów cytatu i owego absolutyzmu, który w przypadku króla Francji w dużej mierze można zaliczyć na plus. Ludwik IV po swojej śmierci pozostawił niezwykle zmodernizowane państwo będące wzorem do naśladowania dla wielu innych państw Euroopy, czego nie można powiedzieć o "absolutyźmie tarnobrzeskim", który sieje nienawiść i zniszczenie a wzorem do naśladowania z pewnością nie jest...