poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Weekend w Tarnobrzegu 23-25 sierpnia 2014

Zamek Dzikowski zdobyty ;-)
Ponoć wszystko co dobre szybko się kończy... Tak właśnie było z moim ostatnim wakacyjnym weekendem, który spędziłem w Tarnobrzegu z moim ukochanym szkrabem. Nim się obejrzałem musiałem ponownie pakować walizki i wracać do Opola. Czas minął niezwykle szybko i niewiele brakowało, a mógłbym powiedzieć, że była to prawie idealna wizyta, choć prawie robi dużą różnicę ;-) We wszystkim jednak należy doszukiwać się pozytywów, a tych było dla mnie nieco więcej, bo na pewne rzeczy lub sytuacje najzwyczajniej człowiek nie ma wpływu... Najważniejsze jednak, że każda minuta mojego pobytu z małym bohaterem była maksymalnie wykorzystana z czego oboje jesteśmy zadowoleni, bo więź jaką zbudowaliśmy nigdy nie zostanie zerwana o co starannie dbam :-) Jak zatem wyglądał mój pobyt w Tbg, co ciekawego odkryliśmy i czego posmakowaliśmy? O tym piszę dla Was poniżej.


Szlakiem swojskich klimatów

Tym razem podróż do Tarnobrzega przebiegała w nietypowym swojskim klimacie, który dostarczył nam nasz piękny kraj. Piszę nam, ponieważ wybraliśmy się do małego księcia całą rodziną :-) Myśląc o swojskich klimatach miałem jednak bardziej na myśli atrakcje jaki spotykały nas w mniejszych miejscowościach. Związane były głównie z rolniczym Świętem Plonów, czyli popularnymi dożynkami. Gwoli ścisłości historycznej chciałbym Wam opowiedzieć pewną ciekawostkę związaną właśnie z dożynkami, o której niewielu pamięta :-) Otóż w 1970 r do Opola zawitały uroczystości centralne dorocznego święta plonów. Miało to miejsce po raz pierwszy od 24 lat, kiedy to w Opolu odbyły się pierwsze po II wojnie światowej dożynki ;-) Uroczystości odbyły się na stadionie sportowym opolskiej Odry z udziałem prominentnych działaczy PZPR na czele z Edwardem Gierkiem oraz Piotrem Jaroszewiczem. Jeśli chcielibyście nieco więcej dowiedzieć się w tym temacie odsyłam Was na stronę Nowa Historia Opolszczyzny.

Wracając jednak do obecnych form świętowania to muszę przyznać, że mieszkańcy miejscowości Niegowa przez którą regularnie przejeżdżam wykonują fantastyczną robotę, jeśli chodzi o ozdabianie miejscowości różnego rodzaju postaciami z siana, odzianymi w szaty oraz inne akcesoria. Już na wjeździe do Niegowej przywitają Was ogromne postacie baby i chłopa po obu stronach drogi :-) Jadąc w głąb miejscowości ujrzycie przepięknego kota w rozmiarze XXL a w dalszej kolejności znajduje się także rewelacyjna mysz ;-) Wspaniała sprawa zobaczyć coś takiego na własne oczy a mieszkańcom Niegowej należą się wielkie brawa za poświęcenie swojego czasu na stworzenie tych arcydzieł :-)

Baba z chłopem witają w Niegowej ;-)

Kot z siana w rozmiarach XXL w Niegowej

Aby pozostać w swojskim klimacie muszę wspomnieć o lelowskich krowach i Pani gospodarz, która nieskrępowanie wykonywała swoje obowiązki tuż przy ruchliwym skrzyżowaniu niedaleko Lelowa ;-) Cóż, dla człowieka z miasta to wielka atrakcja i wcale tego nie ukrywam :-) W końcu ponoć wszyscy mamy w sobie chłopską krew, zatem należy doceniać pracę ludzi na wsi, dzięki którym możemy smakować naturalnych oraz regionalnych produktów. Tak mi się teraz przypomniało, że jedno z gospodarstw agroturystycznych pod Opolem w Staniszczach Małych organizuje specjalne pokazy dla dzieci i rodziców prac wykonywanych na wsi, w tym dojenia sztucznej krowy ;-) Moim zdaniem jest to rewelacyjny pomysł, który pozwala obcować dzieciom z naturą oraz docenić ciężką pracę na gospodarstwie rolniczym.

Nastał czas dojenia ;-)
Pięciogodzinna podróż minęła zatem w...dożynkowej atmosferze ;-) I tylko szkoda, że w dalszym ciągu droga Staszów-Osiek jest wyłączona z ruchu i należy korzystać z objazdu przez Połaniec. Jak się jednak dowiedziałem od kierownika budowy, przejezdność nową drogą będzie możliwa już od 30 sierpnia! Zatem kolejny mój przyjazd w pierwszy weekend września powinien skrócić się o jakiś kwadrans ;-)

W poszukiwaniu tajemnicy Zamku Dzikowskiego

Zamówiona pogoda u Tomasza Zubilewicza sprawdziła się w sobotę perfekcyjnie. Nie padało, słoneczko delikatnie ogrzewało nas swoimi promieniami, a wiaterek był niezwykle przyjemny. Idealna pogoda dla rodziny na spędzenie wspólnego weekendu :-) Po porannych szaleństwach i zabawach nowymi zabawkami oraz dodatkowych nie do końca przewidzianych atrakcjach...wyruszyliśmy do Sandomierza, gdzie przekopaliśmy wspólnie całą piaskownicę wykorzystując do tego nową mega ciężarówkę ;-) Jak zwykle  nie obeszło się bez wspólnych śpiewów podczas huśtania. Tak pięknie odśpiewanego wierszyka "Ogórek, ogórek, ogórek, zielony ma garniturek..." dawno nie słyszałem :-) Może mój mały bohater może kiedyś zrobi karierę muzyczną ? ;-) 

Po zabawach na placu zabaw i kolejnej wizycie na pokładzie statku Wiking (serdeczne podziękowania dla kapitana statku za pozwolenie na wejście na pokład ;) ) oraz przerwie na odpoczynek drugą część dnia wykorzystaliśmy na odkrywanie tajemnic Zamku Dzikowskiego. Przyznaję bez bicia, że Zamek robi ogromne wrażenie z przepięknym parkiem, zegarem słonecznym oraz tarasem widokowym obok którego mieści się nowo otwarta kawiarenka. Dla mnie jako osoby spoza Tbg to wielka atrakcja dzięki której mogę fantastycznie spędzić czas z małym bohaterem podczas spaceru, zabaw z piłką czy wspólnego konsumowania bitej śmietany na tarasie zamku :-) Aż dziw bierze, że będąc tam w sobotę ok. godz. 17 nie zauważyłem tłumów turystów oraz mieszkańców miasta mimo, że miała wówczas miejsce specjalna wystawa archeologiczna. Chyba Wasze miasto musi bardziej się postarać o promocję tego obiektu, który swego czasu należał do szlacheckiej rodziny Tarnowskich, a niedźwiedź witający gości tuż przy wejściu do zamku od strony parku jest niesamowity :-) 


Taras z kawiarenką na Zamku Dzikowskim

Piękny widok z tarasu
Właśnie na tarasie zamku podczas wspólnych zabaw poszukiwaliśmy z małym szkrabem "tajemnicy". Jak się okazało znaleźliśmy "tajemnicę", którą nakarmiliśmy kamyczkami a następnie ululaliśmy spać ;-)To były cudowne godziny, które bardzo szybko minęły i znów nadszedł czas pożegnania...Boże jaką radość sprawiała mnie możliwości przebywania z synkiem, a gdy widziałem jego uśmiech i szczęście, które daję małemu bohaterowi, moje serce zaczynało bić dwa razy szybciej :-)

"Tata wygłupiaj się"

Niestety w niedzielę pogoda już nie dopisała...ale dzięki temu udało się spędzić super poranek w hotelu na pysznym śniadanku przygotowanym przez babcię dla małego bohatera, który zajadał się świeżutkimi paróweczkami i kanapeczkami. Co babcia to babcia, zawsze zrobi najlepsze jedzonko ;-) Po śniadanku i ułożeniu kilku układanek również w...języku angielskim (tata miał czasem problem z tłumaczeniem ;-) ) udaliśmy się do Figolandu. Dwie godzinki zabawy z całą rodzinką i ta radość na twarzy małego księcia - bezcenne. Oddałbym wszystko, aby móc cieszyć się tym uśmiechem na co dzień... "Pływaliśmy" w basenie z kulkami, chodziliśmy po labiryncie a dziadek budował domek z małym bohaterem ;-) Podczas pobytu w Figolandzie spotkaliśmy znajomych małego bohatera ze żłobka. Było nam bardzo miło poznać Państwa :-) Mam nadzieję do zobaczenia w żłobku już niebawem :-)

W drodze na Zamek Dzikowski
...znowu do Opola...

Czas spędzany w Tbg z małym księciem biegnie jak szalony...ale wierzę, że minie równie szybko do momentu, w którym zaczniemy spędzać więcej czasu nie tylko w Tbg. To moje wielkie marzenie, które wiem, że spełni się prędzej czy później. Dziś pozostaje mi realizować te mniejsze, ale równie istotne, bo składające się z najważniejszych fundamentów, które muszą być budowane bez względu na burze, po których zawsze wychodzi słońce :-)

Do zobaczenia już za 2 tygodnie :-)